Musze poczytać inne relacje z lotnisk, bo moja są jakieś przeraźliwie nudne- obiecuję poprawę. Tu przy sprawdzaniu paszportu nie miałam żadnych problemów, wszystko poszło jakoś gładko. Stanęłam tylko w martwym punkcie kiedy doszło do transportu do City of London. Do tej pory jeździłam na Liverpool Street pociągami, a tym razem miałam wykupiony bilet na autobus. Odjazd miałam pół godziny po przylocie na lotnisko. Wykorzystałam znaną i sprawdzoną strategię. Wyczaiłam kogoś, kogo widziałam w samolocie z Wrocławia, kto kupował bilet w punkcie ich sprzedaży. Tym razem moją ofiarą była młoda kobieta z dzieckiem. Przyczaiłam się i kiedy tylko odeszła od kontuaru, rozpoczęłam śledztwo. Misja zakończyła się powodzeniem, znalazłam autobus i 15 minut później już siedziałam w środku z Erykah Badu na uszach (nie, że jakoś specjalnie ja lubię, po prostu wszystko co mam na odtwarzaczu już mi się znudziło, a to jest płyta, której słuchałam najrzadziej)